Powered By Blogger

poniedziałek, 20 lutego 2012

Krótszy pobyt, trzeba się żegnać..

Rozdział dwunasty


Wybiła 14 i wszystkie wstałyśmy. Trzeba się ogarnąć i coś przegryźć, bo na 16 będą tamci.
O 15 wyszłyśmy od siebie z pokoju i poszłyśmy do kuchni, siedział tam Marek i czytał jakąś gazetę. Ja z Nat poszłyśmy zrobić tosty a Ada usiadła koło Marka i zaczęła z nim rozmawiać.
- Wiesz, że po jutrze my już wracam?
- Wiem, bo Demi jedzie na koncert, więc jedziecie z nią i chcecie później lecieć do Stanów. – odparł dość dziwnym głosem, czego Ada oczywiście nie zauważyła. Wstała i poszła zadzwonić do rodziców, ja mamę poinformowałam już wczoraj, a o Ameryce miałyśmy jeszcze pogadać, ale raczej była na ‘tak’.
- Ejj, Maruś co jest ? – spytałam
- Ty jak zwykle musisz wszystko zobaczyć. Wiesz będzie tu cicho bez Was. – odparł.
- Poczekaj 8 miesięcy to tak cicho nie będzie. – zaśmiałam się. – Będziesz za nami tęsknił może jeszcze powiesz ?
- No jasne, zżyłem się z wami. No i cicho pewnie nie będzie. – śmiał się teraz tak jak nigdy, widać było, że bardzo się cieszy z tego dziecka. – A teraz biegnij jeść, bo zaraz wychodzicie a jeszcze nie miałaś nic w buzi, słyszę jak Ci burczy w brzuchu. HAHAHAHA!
- Jesteś okropny. Nie gadam z Tobą – oburzyłam się i poszłam jeść.
- SAMCZNEEEEGO głodomory ! – krzyknął lecz żadna mu nie odpowiedziała, bo byłyśmy zbyt zajęte pochłanianiem tostów.
Równo o 16 przyjechała Dem z chłopakami. Wyszłyśmy z domu, na podwórku minęliśmy jeszcze Nat, która niosła dużą pizzę i życzyła nam dobrej zabawy.
30 minut później staliśmy pod naszym Centrum Handlowym.
- Iga poczekaj chwilę. – usłyszałam głos Joe, kiedy miałam wejść za resztą do sklepu.
- Co jest ? – spytałam, uśmiechając się.
- Mam coś dla Ciebie. – jego uśmiech był tak szczery, kiedy zapinał mi na szyi srebrny łańcuszek z zawieszką, którą był.. CHWILA ! czy to diament ? Tak, właśnie Joe Jonas zawiesił mi na szyi łańcuszek z diamentem, który w lipcowym słońcu mienił się w różnych barwach. – Należał do mojej prababci. Dostałem go od mamy i miałem dać komuś, kto utkwi w mojej pamięci. CZEKAJ – powstrzymał mnie gdy chciałam coś powiedzieć. – Wiem, że chcesz mi powiedzieć, że nie możesz go przyjąć , może i nie możesz ale musisz, bo to właśnie na Twojej szyi on będzie wyglądał tak jak powinien. – rzuciłam się mu na szyję i szepnęłam mu do ucha ciche ‘dziękuję’, bo nie stać mnie było na więcej. Joe chyba to wystarczyło, bo uśmiechnął się tak szeroko i promiennie a następnie puścił mnie w drzwiach i dołączyliśmy do reszty. Dziewczyny chciały o coś zapytać ale powiedziałam ‘później’, a Nick i Kevin nawet nie byli zdziwieni tylko szczerzyli się łobuzersko. Wchodziliśmy do każdego sklepu, a pomiędzy tym chłopacy i Dem rozdawali autografy i rozmawiali z fanami. Z C.H. wyszliśmy po 5 godzinach zmęczeni ale zadowoleni i do tego z masą toreb. Zawsze wiedziałyśmy, że chłopacy są mega dobrze wychowani ale to, że płacili za zakupy moje, Ady, Nat i Dem przeszło nasze oczekiwania. Oczywiście każda z nas się kłóciła z nimi o to lecz żaden z nich nic sobie z tego nie zrobił. Dzięki czemu wyszłam stamtąd z nową mała czarną , czarnymi i czerwonymi korkami, z nowymi trampkami, oraz dwiema bluzami, marynarką i kilkoma T-shirtami, torbą, czapką i wieloma innymi pierdołami, co oczywiście było pomysłem Joe, bo ja chciałam tylko trampki.
- Nie wiemy jak wam się za to odwdzięczymy. – powiedziałam.
- Pojedziecie z nami do Stanów, to wystarczy. – powiedział Nick i uśmiechnął się do nas.
- Dobra , dobra jak pozwolą rodzice – powiedziałam wychodząc z samochodu, bo staliśmy już pod domem Marka.
Weszłyśmy ledwo do korytarza, a Natalia stała uśmiechnięta od ucha do ucha.
- I jak zakupy ? – spytała.
- Jak widzisz. – odparłam pokazując jej torby.
- Pół C.H. jest nasze.- dodała Ada a Nat zaczęła się śmiać.
Po pokazaniu wszystkich toreb Nat i Markowi i po zjedzeniu kolacji położyłyśmy się spać.

DWA DNI PÓŹNIEJ.
Wyjeżdżaliśmy o 8 z Berlina a była już 7.30, więc przyszedł się czas na żegnanie.
- Widzimy się na święta. – rzucił Marek.
- Koniecznie. – dodała Natalia, na co ochoczo pokiwałyśmy głowami.
- Czeeeeść i dzięki za wszystko. – powiedziałam do nich i uściskałam mocno.
- Właśnie dzięki wielkie i do zobaczenia. – powiedziała po mnie Nat i też mocno ich przytuliła.
- Cześć Braciszku ! Już za Tobą tęsknię. – rzuciła się Markowi na szyję Ada, jej najtrudniej było stąd wyjechać.
- Ja za Tobą też Mała! – pocałował ją we włosy.
– I oczywiście żegnaj, mam nadzieję, że już niedługo bratowo. – pocałowały się. I wszyscy jeszcze raz się uściskaliśmy i wsiedliśmy do samochodu, który podjechał. Przywitałyśmy się ze wszystkim i ruszyliśmy. Po jakiś 5 minutach zorientowałyśmy się, że jedziemy na lotnisko.
- Czy my do Polski polecimy samolotem ? – zapytałam.
- No jasne, a jak inaczej? – śmiała się Demi.
- Okej, nie mam pytań. – odparłam.
Po godzinie siedzieliśmy w samolocie czekając na wylot.
- Żegnaj Berlinie ! – powiedziałyśmy we trzy jeszcze wesołe, bo wtedy nie wiedziałam, że boję się latać..


No jeeestem ;D
Przepraszam, że to tak długo trwa, ale teraz postaram się częściej. ;)
Dziękuję tym co to czytają ; *
Miel widziane komentarze. Piszcie co Wam się podoba a co nie, postaram się to zmienić. 
DO NASTĘPNEGO !!

sobota, 28 stycznia 2012

Głupek ;)

Rozdział jedenasty

Chwila ciszy i już mnie zaczęło to irytować.
- No wykrztuś to z siebie. Co się dzieje ? – zapytałam już wystraszona.
- Chciałem Ci powiedzieć, że bardzo ładnie się uśmiechasz. – odparł z łobuzerskim uśmiechem, który w sumie też był ładny.
- Głupi jesteś wiesz ? Wystraszyłeś mnie.! – odpowiedziałam z wyrzutem.
- Oj przepraszam noo. – uśmiechnął się tak ładnie, że musiałam też się uśmiechnąć.
- Wybaczam Ci . – oboje wybuchneliśmy śmiechem. – Chyba musimy już wracać. – powiedziałam.
- Tak masz rację. – dodał Joe i ruszyliśmy w stronę hali.

Gdy weszliśmy do garderoby Demi wszyscy dziwnie się na nas spojrzeli, ale zaraz po tym wrócili do rozmowy. Kłócili się o to kto lepiej gra na gitarze – Ada czy Nick.
- Serio o to się kłócicie ? – zapytałam. – Przecież to proste, że Ada. – powiedziałam.
- Nie mogę się z tym zgodzić. – powiedział Joe.
- Ty się nie udzielaj, bo nie słyszałeś jak ona gra. – odpowiedziałam do niego i wyszczerzyłam się, bo wiedziałam, że wygrałam.
- Więc przegłosowane, Ada gra lepiej. – zakończyła spór Demi i zwróciła się do nas.
- Idziemy po południu na ostatnie zakupy tutaj nie? Bo pojutrze już koniec tej sielanki.
- Nie widzę problemu. – odpowiedziałam.
- My też nie. – powiedziały dziewczyny.
- Ale teraz idziemy do domu już, bo jest 4 rano a trzeba się wyspać i Wgl. – zakomenderowała Ada.
- Tak jest szefie ! – odparłyśmy z Nat i zaczęłyśmy się śmiać.
- No dobra to samochód już czeka na Was przed drzwiami, ale się ogarnijcie tak, bo ok. 16 ja już będę u Was. – powiedziała.
- My też będziemy. – krzyknął Nick z oburzeniem.
- Dobra spokojnie będziemy na Was wszystkich czekać. – odparłam i ruszyłyśmy do wyjścia . Krzyknęłyśmy jeszcze ‘cześć’ i wyszłyśmy z hali.
Samochód stał już pod drzwiami, wsiadłyśmy do środka i wyjechaliśmy spod hali. 30 minut później wchodziłyśmy już do domu, pamiętając, że jest środek nocy. Po20 minutach siedziałyśmy w pokoju, już umyte i ogarnięte do spania, gdy nagle dostałam sms’a. ‘Numer nieznany’, wcisnęłam odczytaj ‘Ty naprawdę ślicznie się uśmiechasz. Joe.’ Uśmiechnęłam się i wcisnęłam odpisz, ‘Głupek, ale dziękuję. Dobranoc ;)’ jeszcze tylko odpowiedź ‘Kolorowych ^^’ i mogłam iść spokojnie spać, bo nie wiedziałam co mnie czeka popołudniu..



Po długim czasie jestem ; D
Wybaczcie, że tyle czasu mnie nie było, ale leżałam w szpitalu i Wgl, więc nie było jak..
Teraz mam ferie, wiec jest rozdział ; )
Mam nadzieję, że Wam się podoba ; D ; *

niedziela, 22 stycznia 2012

piątek, 30 grudnia 2011

Szooook..


Rozdział dziesiąty.

Demi wyglądała jakby zaraz miała z zadowolenia skoczyć do nieba.
- Powiesz co się stało ? – zapytał Joe.
- Właśnie się dowiedziałam, iż mam grać koncert w Polsce i ma do mnie dołączyć Bruno Mars.
Wytrzeszczyliśmy oczy , każdy po kolei.
- Ale suuuper ! – zaczęłam. – Pytanie kiedy i gdzie?
- A wiesz, że składa się tak, że to będzie w ten weekend, w który mamy lecieć do Was. I mam grać w Sopocie.
- Jaaazda ! Będzie super – cieszyła się Ada.
- Iga?? – zaczął powoli Joe.
- Tak ? stało się coś ? – odpowiedziałam.
- Zaśpiewasz naaaam ?
- Nie ! Nie umiem śpiewać. ! – krzyczałam już prawie.
- Nie marudź i śpiewaj. ! – powiedziała Demi i wiedziałam jak wszyscy się uśmiechają.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam śpiewać.

Insecure
In a skin
Like a puppet, a girl on a string

Broke away
Learn to fly
If you want her back gotta let it shine

So it looks like the joke’s on you
‘Cause the girl that you thought you knew

She’s so gone
That’s so over now
She’s so gone
You won’t run her around
You can look but you won’t see
The girl I used to be
‘Cause she’s
She’s so gone

Here I am
This is me
And I’m stronger than you ever thought I’d be

Are you shocked?
Are you mad?
That you’re missing out on who I really am

Now it looks like the joke’s on you
‘Cause the girl that you thought you knew

She’s so gone
That’s so over now
She’s so gone
You won’t run her around
You can look but you won’t see
The girl I used to be
‘Cause she’s
She’s so gone away
Like history
She’s so gone
Baby, this is me, yeah*

Kończąc tę piosenkę poczułam się jakoś pewniej. Nie wiem dlaczego tak było i co się działo, ale było mi lepiej. Skończyłam i podniosłam wzrok.
- To było.. Łaaaał ! Dziewczyno Ty masz fenomenalny głooos ! – powiedział Joe.
- Dlaczego Ty nie śpiewasz zawodowo ? – zapytał Nick. – Jesteś fantastyczna.
- Łooooooooł ! To było coooś ! – krzyknęła Demi i podbiegła i mnie przytuliła.
- Mówiłam, że jest świetna. – odparła Ada.
- Dajcie żyć dziewczynie, nie widzicie, że nie lubi być w centrum uwagi ! – usłyszałam Kevina i powiedziała mu bezgłośne ‘thanks’.
- Dziękuję Wam za miłe słowa. – powiedziałam już do wszystkich.
Było ok. północy, kiedy podszedł do mnie Joe i zaproponował spacer.
- Yyyy. Nie wiem czy mogę tak zostawić dziewczyny.. – odparłam.
- No co Ty. Idź z Joe , my sobie poradzimy. – powiedziała Nat i mrugnęła do Joe.
- No to czemu nie, możemy iść. – uśmiechnęłam się do Joe a dziewczyny spiorunowałam wzrokiem.
Wyszliśmy z garderoby i udaliśmy się do parku naprzeciwko hali.
-Świetny koncert był nie sądzisz? – zapytał Joe.
- Tak było super. – odparłam. – Joe, czy jak skończymy rozmawiać o koncercie Demi to zaczniemy o pogodzie?
- Dlaczego akurat o pogodzie? – zapytał zaskoczony.
- Bo to bezpieczny temat.?
- Potrzebujemy bezpieczne tematy?
- Nie raczej nie. Więc porozmawiajmy o..
- O Tobie. Czym się interesujesz oprócz muzyki? – zagadał.
- Siatkówką, pływaniem i jazdą konną – odparłam
- Czyli stawiasz na sport to tak jak ja. Widzisz ile nas łączy. – zaśmiał się.
- Bardzo dużo. Lubię też zwierzęta i dlatego właśnie mam psa.
- Haa .Jaka rasa i jak się wabi?
- To bernardyn, wabi się Stabi.
- O jak słodko. – uśmiechnął się Joe i się zatrzymał.
– Iga muszę Ci coś powiedzieć.. – zaczął z nieodgadnionym wyrazem twarzy..



*Lemoniada Gada – She’s so gone – uwielbiam tę piosenkę ; DD

Jeeeestem !
To już dziesięć rozdziałów, pomalutku ale są.
Dziękuję tyyym, którzy czytają te moje wypociny ; *
Chyba będę pisać dalej..
Może trochę urozmaicę te opowiadania. Zobaczymy w trakcie..
Jutro SYLWESTER i o 24 NOWY ROK, wiec w tym Nowym Roku, życzę WAM tego aby był ona lepszy niż ten poprzedni i by wszystkie wasze plany i marzenia się spełniły ; *
PS.: wybaczcie ale nie umiem skladać życzeń , więc rozumiecie.
POZDRAWIAM CZYTAJĄCYCH !! ; *

piątek, 2 grudnia 2011

Początek zabawy.. ; DD

Rozdział dziewiąty

Zaczęła grać melodia i rozpoznałam w niej piosenkę ,,Every time you lie’’. Zaczęłyśmy śpiewać razem z Demi. Na hali słychać było wszystkich, każdy starał się śpiewać, a mój wzrok błądził między sceną, a braćmi Jonas. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Myślałam nad tym trochę czasu, bo słyszałam jak zmieniła się piosenka, na bardzo dobrze znaną dla wszystkich ,,This is me’’. Wiedziałam, że teraz on wyjdzie na scenę. Za fortepianem zasiadł już Nick, a Kevin przygrywał na basie.
- Przestań pożerać go wzrokiem. – usłyszałam głos Ady.
- Wcale go nie pożeram. – odchrząknęłam i wtedy zobaczyłam, że Joe na nas patrzy, pomachałyśmy mu i zaczęłyśmy śpiewać
  This is the real, this is me. I'm exactly were I'm supposed to be now. Gonna let the light. Shine on me. Now I found. Who I am. There's no way to hold it in. No more hiding who I want to be. This is me.
I po tym usłyszałam ten cudowny głos. Joe wszedł na scenę, a na hali rozległy się krzyki i piski. Nie słyszałam własnych myśli. Owszem byłam ich fanką, ale bez przesady. Z dziewczynami zaczęłyśmy się śmiać. Demi swój koncert skończyła piosenką ,, Next To Me’’. Wszyscy zaczęli wychodzić, się przepychać, a my spokojnie poszłyśmy w stronę garderób.
- I jak było. ? – spytała Demi.
- To było świetne. – odpowiedziałam a dziewczyny przytaknęły głowami.
- No mam nadzieję. – odpowiedziała śmiejąc się. – Widziałam, że cały czas ze mną śpiewałyście. Cieszy mnie to. – uśmiechnęła się.
- No a jakby inaczej. Wszyscy się darli to my też. – powiedziała Ada, a my już leżałyśmy ze śmiechu. I wtedy weszli chłopacy.
- Podobało się. ? – zapytał Nick, Demi się uśmiechnęła i wyszła z garderoby w poszukiwaniu jakiegoś typa z ekipy.
- No jasne. – odparła Ada i po tym nie było z nimi kontaktu, bo Ada zaczęła wypytywać Nicka o grę na fortepianie i zatonęli w swoim świecie.
- A Tobie się podobało . ? – zwrócił się Joe do mnie.
- No jasne. – odparłam.
- Dla niej podoba się wszystko co jest związane z muzyką. – zachichotała Nat.
- Bardzo zabawne wiesz. – odszczeknęłam się.
- Interesujesz się muzyką . ? – zapytał Kevin.
- Trochę. – uśmiechnęłam się.
- A grasz na czymś ,  śpiewasz . ? – wtrącił Joe.
- Nie umiem śpiewać, a gram na fortepianie, gitarze i amatorsko na perkusji.
- Weź ! – krzyknęła Nat. – Przecież Ty masz świetny głos.
- Nie pomagasz . ! – odburknęłam. Nie lubię się chwalić, więc nie opowiadam o swoich talentach.
- A więc śpiewasz . ? – zapytał Joe.
- Tak śpiewam. – odparłam.
- A zaśpiewasz coś . ?
- Absolutnie ! Zapomnij ! – krzyknęłam i wtedy powróciła Demi z dziwną minął.


JEEESTEM !
Ale nie wiem czy ktoś to czyta, więc wpisy są rzadko.
Tak się nawet zastanawiam nad zawieszeniem bloga..
Co sądzicie . ?

sobota, 12 listopada 2011

Konceert Deeemi ; D

Rozdział ósmy

Noc była niesamowita. Rozmawiałyśmy z dziewczynami o propozycji Demi no i o koncercie, który ma być już dzisiaj o 20. Ustaliłyśmy, że idziemy dzisiaj do fryzjera. Natalia powiedziała nam, że jesteśmy już zapisane u jej fryzjera, który, co nas ucieszyło, mówi po angielsku. O 10 wyszłyśmy z domu i znalazłyśmy budynek, którego szukałyśmy. Salon fryzjerski był duży i bardzo ładny. Wszystko było nowe i chyba najlepsze. Dziewczynami zajęły się jakieś młode laski, a mną sam szef – Paul. Mam długie, czarne włosy, które są poniszczone od suszenia i ciągłego prostowania. Paul pytał mnie o chcę z nimi zrobić, ale nie miałam pojęcia i powiedziałam, że zdaje się na niego. Nie miał nic przeciwko, zakrył lustro i zabrał się do pracy. Po dwóch godzinach byłam wolna, dziewczyny po godzinie już na mnie czekały. Ada miała włosy do pasa, a wyszła z włosami do łokcia w tym samym kolorze, czyli czekoladowym brązie. Wyglądała świetnie. Natomiast Nat włosy miała do łopatek i koloru rudego. Z salonu wyszła z lewej strony dłuższymi, a z prawej krótszymi i cieniowanymi nadal w kolorze rudym. Wyglądała mega. Ze mną mistrz zrobił najwięcej. Nie miałam przedziałka, grzywka była ścięta na ukos , a włosy do łopatek były stopniowane i jeszcze bardziej czarne niż miałam, po postu węgiel.
- Wyglądasz zajebiście. – krzyknęły dziewczyny. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i rzuciłam się Paul’owi na szyję. Zdziwiło nas to, że nie wziął od nas kasy. Powiedział, że to na koszt firmy. Dałyśmy mu buziaka w policzek i wyszłyśmy zadowolone z salonu. Do domu wróciłyśmy na 14 . Na obiad Natalia zamówiła pizze, bo nie chciało się jej nic robić.
- Dziewczyny wyglądacie inaczej , zaskakująco ślicznie. – powiedziała.
- Dzięki. – krzyknęłyśmy wstając do stołu.
Pozmywałyśmy i poszłyśmy do pokoju się ogarnąć. Namalowane, ubrane z wyprostowanymi włosami weszłyśmy do salonu, gdzie siedział Marek z Natalia.
- Co ja powiem waszym mamą . ? – zapytał Marek śmiejąc się.
- Aż tak źle . ? – zapytałam.
- Gorzej. – odparł. Miny nam zrzedły. – Wyglądacie świetnie. – dodał widząc nasze miny.
- Dzięki. – powiedziała Ada. Szczerzyłyśmy się tak, że szok, gdy nagle dostałam esa od Dem.
‘Wysłałam po Was samochód, powinien już być pod domem, więc wychodźcie pomału.’
- Nie uwierzycie jak wam coś powiem. – zaczęłam Zaczęli się dopytywać o co chodzi. – Demi wysłała po nas limuzynę. – zakończyłam.
- No tam Wam zazdroszczę. – mówiła Natalia.
- Szkoda, że nie jedziecie z nami. – powiedziała Nat.
- Niestety, taka kolej rzeczy. Ale wy bawcie się dobrze. – zakończył Marek. Marek i Natalia przepraszali Demi, że nie mogę przyjechać, ale to ze wzglądu na ciążę Nat, która musi się teraz oszczędzać.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy. Pod domem naszym oczom ukazała się czarna, błyszcząca limuzyna i szofer, który zawiózł nas pod halę i wpuścił do środka od tyłu abyśmy uniknęły chaosu.
- Cześć Demi. – przywitałyśmy się. Dziewczyna wytrzeszczała na nas oczy.
- Cześć. Wyglądacie. Łaaaał. Brakuje mi słów. – powiedziała. Zaczęłyśmy się śmiać. Demi przedstawiła nas jej zespołowi i kilku osobom, do których miałyśmy się zwracać jakbyśmy czegoś potrzebowały.
- A teraz przedstawię Was, trójce moich przyjaciół. – powiedziała nagle, gdy wchodziłyśmy do jej garderoby, bo do koncertu zostało jeszcze 30 minut. – Chłopacy , to są właśnie te 3 dziewczyny, o których Wam mówiłam. Iga , Ada i Nat. – myślałam, że padnę i dziewczyny też. Naszym oczom ukazali się bracia Jonas. – Dziewczyny, a to Joe, Kevin i Nick.
- Cześć ! Jestem Iga, a to Ada i Nat. – powtórzyłam po angielsku po Demi. Tak wypadało. A mówiłam ja, bo dziewczyny jeszcze nie były w stanie. Powtórka z rozrywki.
- Cześć ! Jestem Joe. A to moi bracia – Kevin i Nick. – powiedział chłopak o czekoladowych oczach.
Po 15 minutach kiedy dziewczyny przywykły do sytuacji i chłopacy zrozumieli, że jesteśmy normalnymi dziewczynami, a nie głupimi fankami gadaliśmy ze sobą jak dobrzy znajomi. Oni byli tacy jak Demi. Nie chwalili się sławą, nie wywyższali się. Po prostu normalni nastolatkowi. Byśmy gadali tak bez końca gdy wszedł jakiś chłopak chyba Jack i powiedział, że koncert czas zacząć. Poszłyśmy pod scenę. Przy windzie, Demi powiedziała:
- Trzymajcie kciuki.
Dałyśmy jej buziaka, ale braciszkowie Jonas spojrzeli się na nas dziwnie, więc im też dałyśmy i poszłyśmy na swoje miejsca, a bracia zostali tam, gdzie stali czekając na swoją kolej. Wtedy winda wjechała na scenę i zaczął się koncert..



Czeeeeeeeeść ; D
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale byłam chora i tak jakoś wyszło. ; /
Mam nadzieję, że wam się będzie podobało.. ; D

piątek, 4 listopada 2011

Ciekawa propozycja..

Rozdział siódmy

Wróciłyśmy z zakupów ok. 20 . Humorek nam dopisywał.. Każda z nas kupiła sobie sukienkę, taka ‘mmm’ na koncert Demi. Jako jej prywatni goście musimy się prezentować. Po ogarnięciu się, zrobiłyśmy sobie kolację i włączyłyśmy film na DVD. Tak siedząc, jedząc i oglądając, nie usłyszałyśmy jak do domu wrócił Marek. Wystraszył nas niesamowicie za co dostał od czterech kobiet z poduszki. Nie był zadowolony, ale musiał cierpieć. Zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Nudziło nam się, więc padł pomysł ‘poker’. Gra była zawzięta. Graliśmy na zapałki i dobrze mi szło. Miałam najwięcej zapałek, a Marek został z długiem. Było zabawnie. Nie zorientowaliśmy się, kiedy wybiła północ. Uznaliśmy, że czas najwyższy iść spać. Położyłyśmy się do łóżek i niemal od razu zasnęłyśmy..
5.07.2009r. – nowy dzień, nowe propozycje.
Wstałyśmy ok. 11 . Zjadłyśmy śniadanie same, bo w domu nikogo już nie było, tylko na stole leżała kartka. ‘Poszliśmy do pracy, później mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia. Będziemy późno. Nie czekajcie z kolacją. Całujemy. Natalia i Marek’. Po wszystkich porannych sprawach ubrałyśmy się i poszłyśmy do Demi, która dobija się do nas od rana.
Hotel. Pięciogwiazdkowy. Zajebisty. Weszłyśmy do środka i w recepcji zapytałyśmy gdzie znajdziemy pokój panny Lovato. Miły chłopak i całkiem przystojny zaprowadził nas do jej pokoju. Zapukałyśmy i otworzyła nam nie ogarnięta Demi.
- Co jest z Tobą . ? – zapytałam śmiejąc się.
- Bardzo zabawne, nie było was bardzo długo, więc poszłam jeszcze spać, a teraz jestem w totalnym nieładzie i mam nadziej, że mi pomożecie. – odparła zaspana.
- Jasne leć się umyć, my przygotujemy Ci ubrania. – powiedziałam.
- I kosmetyki. – dodała Ada.
- I pomyślimy nad fryzura. – zakończyła Nat.
Wybrałyśmy jej rurki, bluzkę fioletową z krótkim rękawem i takim normalnym dekoltem a na to szary sweterek i fioletowe szpilki. Makijaż miał być szary z odcieniami fioletu, a włosy wyprostowane, natapirowane i zostawione w nieładzie. Gdy Demi wyszła z łazienki zabrałyśmy się za nią i zrobiłyśmy na bóstwo. Wyglądała świetnie, później doprowadziłyśmy siebie do podobnego stanu i padło pytanie Ady:
- No to co robimy. ?
- Jedziemy na moja próbę, która kończy się o 14, później jestem uległa na wasze propozycje. – odparła Demi.
- Na Twoją próbę. ŁAAAAAAAAŁ ! – krzyknęłam.
- No mega, będziemy na próbie gwiazdy, a później jej koncert. Nasze najlepsze wakacje. – odparła Nat.
- To jeszcze nie koniec. Mam dla was propozycję. W Berlinie jestem jeszcze trzy dni, później już wracam do Stanów, a wiem, że wy macie zamiar być tu do końca lipca, ale wasze wakacje kończą się 31 sierpnia prawda. ?
- Prawda. – odparłam.
- A do czego zmierzasz. ? -  zapytała Ada
- Jeśli nie macie nic przeciwko i jeśli nie macie żadnych planów na resztę wakacji, chcę was zabrać ze sobą do Stanów. Tam poznacie co to znaczy życie gwiazdy z Hollywood.
- Yyyy. Brakuje mi słow. Nie wiem co powiedzieć. Dziewczyny . ? – wyjąkałam.
Ale one też się nie odezwały.
- Czyli biorę to za wasze potwierdzenie. – śmiała się Demi.
- Ale serio . ? Mogłabyś . ? – Zapytała Ada.
- No jasne ! Jeszcze nigdy nie miałam takich przyjaciółek. – odparła dziewczyna.
- To my jesteśmy na MEGA tak , ale nasi rodzice. – odpowiedziałam.
To też nie problem. Lecimy za trzy dni do Polski, ja tam daje jakiś mały koncert, później objeździmy waszych rodziców, pokujecie rzeczy i lecimy na podbój Stanów. Z tego szczęścia i zaskoczenia nie wiedziałyśmy co powiedzieć, więc rzuciłyśmy się Demi na szyję..


Napisałam. ^^
Z wielkim trudem ale jest.
Piszcie jak wam się podoba ; DD