Powered By Blogger

piątek, 30 grudnia 2011

Szooook..


Rozdział dziesiąty.

Demi wyglądała jakby zaraz miała z zadowolenia skoczyć do nieba.
- Powiesz co się stało ? – zapytał Joe.
- Właśnie się dowiedziałam, iż mam grać koncert w Polsce i ma do mnie dołączyć Bruno Mars.
Wytrzeszczyliśmy oczy , każdy po kolei.
- Ale suuuper ! – zaczęłam. – Pytanie kiedy i gdzie?
- A wiesz, że składa się tak, że to będzie w ten weekend, w który mamy lecieć do Was. I mam grać w Sopocie.
- Jaaazda ! Będzie super – cieszyła się Ada.
- Iga?? – zaczął powoli Joe.
- Tak ? stało się coś ? – odpowiedziałam.
- Zaśpiewasz naaaam ?
- Nie ! Nie umiem śpiewać. ! – krzyczałam już prawie.
- Nie marudź i śpiewaj. ! – powiedziała Demi i wiedziałam jak wszyscy się uśmiechają.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam śpiewać.

Insecure
In a skin
Like a puppet, a girl on a string

Broke away
Learn to fly
If you want her back gotta let it shine

So it looks like the joke’s on you
‘Cause the girl that you thought you knew

She’s so gone
That’s so over now
She’s so gone
You won’t run her around
You can look but you won’t see
The girl I used to be
‘Cause she’s
She’s so gone

Here I am
This is me
And I’m stronger than you ever thought I’d be

Are you shocked?
Are you mad?
That you’re missing out on who I really am

Now it looks like the joke’s on you
‘Cause the girl that you thought you knew

She’s so gone
That’s so over now
She’s so gone
You won’t run her around
You can look but you won’t see
The girl I used to be
‘Cause she’s
She’s so gone away
Like history
She’s so gone
Baby, this is me, yeah*

Kończąc tę piosenkę poczułam się jakoś pewniej. Nie wiem dlaczego tak było i co się działo, ale było mi lepiej. Skończyłam i podniosłam wzrok.
- To było.. Łaaaał ! Dziewczyno Ty masz fenomenalny głooos ! – powiedział Joe.
- Dlaczego Ty nie śpiewasz zawodowo ? – zapytał Nick. – Jesteś fantastyczna.
- Łooooooooł ! To było coooś ! – krzyknęła Demi i podbiegła i mnie przytuliła.
- Mówiłam, że jest świetna. – odparła Ada.
- Dajcie żyć dziewczynie, nie widzicie, że nie lubi być w centrum uwagi ! – usłyszałam Kevina i powiedziała mu bezgłośne ‘thanks’.
- Dziękuję Wam za miłe słowa. – powiedziałam już do wszystkich.
Było ok. północy, kiedy podszedł do mnie Joe i zaproponował spacer.
- Yyyy. Nie wiem czy mogę tak zostawić dziewczyny.. – odparłam.
- No co Ty. Idź z Joe , my sobie poradzimy. – powiedziała Nat i mrugnęła do Joe.
- No to czemu nie, możemy iść. – uśmiechnęłam się do Joe a dziewczyny spiorunowałam wzrokiem.
Wyszliśmy z garderoby i udaliśmy się do parku naprzeciwko hali.
-Świetny koncert był nie sądzisz? – zapytał Joe.
- Tak było super. – odparłam. – Joe, czy jak skończymy rozmawiać o koncercie Demi to zaczniemy o pogodzie?
- Dlaczego akurat o pogodzie? – zapytał zaskoczony.
- Bo to bezpieczny temat.?
- Potrzebujemy bezpieczne tematy?
- Nie raczej nie. Więc porozmawiajmy o..
- O Tobie. Czym się interesujesz oprócz muzyki? – zagadał.
- Siatkówką, pływaniem i jazdą konną – odparłam
- Czyli stawiasz na sport to tak jak ja. Widzisz ile nas łączy. – zaśmiał się.
- Bardzo dużo. Lubię też zwierzęta i dlatego właśnie mam psa.
- Haa .Jaka rasa i jak się wabi?
- To bernardyn, wabi się Stabi.
- O jak słodko. – uśmiechnął się Joe i się zatrzymał.
– Iga muszę Ci coś powiedzieć.. – zaczął z nieodgadnionym wyrazem twarzy..



*Lemoniada Gada – She’s so gone – uwielbiam tę piosenkę ; DD

Jeeeestem !
To już dziesięć rozdziałów, pomalutku ale są.
Dziękuję tyyym, którzy czytają te moje wypociny ; *
Chyba będę pisać dalej..
Może trochę urozmaicę te opowiadania. Zobaczymy w trakcie..
Jutro SYLWESTER i o 24 NOWY ROK, wiec w tym Nowym Roku, życzę WAM tego aby był ona lepszy niż ten poprzedni i by wszystkie wasze plany i marzenia się spełniły ; *
PS.: wybaczcie ale nie umiem skladać życzeń , więc rozumiecie.
POZDRAWIAM CZYTAJĄCYCH !! ; *

piątek, 2 grudnia 2011

Początek zabawy.. ; DD

Rozdział dziewiąty

Zaczęła grać melodia i rozpoznałam w niej piosenkę ,,Every time you lie’’. Zaczęłyśmy śpiewać razem z Demi. Na hali słychać było wszystkich, każdy starał się śpiewać, a mój wzrok błądził między sceną, a braćmi Jonas. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Myślałam nad tym trochę czasu, bo słyszałam jak zmieniła się piosenka, na bardzo dobrze znaną dla wszystkich ,,This is me’’. Wiedziałam, że teraz on wyjdzie na scenę. Za fortepianem zasiadł już Nick, a Kevin przygrywał na basie.
- Przestań pożerać go wzrokiem. – usłyszałam głos Ady.
- Wcale go nie pożeram. – odchrząknęłam i wtedy zobaczyłam, że Joe na nas patrzy, pomachałyśmy mu i zaczęłyśmy śpiewać
  This is the real, this is me. I'm exactly were I'm supposed to be now. Gonna let the light. Shine on me. Now I found. Who I am. There's no way to hold it in. No more hiding who I want to be. This is me.
I po tym usłyszałam ten cudowny głos. Joe wszedł na scenę, a na hali rozległy się krzyki i piski. Nie słyszałam własnych myśli. Owszem byłam ich fanką, ale bez przesady. Z dziewczynami zaczęłyśmy się śmiać. Demi swój koncert skończyła piosenką ,, Next To Me’’. Wszyscy zaczęli wychodzić, się przepychać, a my spokojnie poszłyśmy w stronę garderób.
- I jak było. ? – spytała Demi.
- To było świetne. – odpowiedziałam a dziewczyny przytaknęły głowami.
- No mam nadzieję. – odpowiedziała śmiejąc się. – Widziałam, że cały czas ze mną śpiewałyście. Cieszy mnie to. – uśmiechnęła się.
- No a jakby inaczej. Wszyscy się darli to my też. – powiedziała Ada, a my już leżałyśmy ze śmiechu. I wtedy weszli chłopacy.
- Podobało się. ? – zapytał Nick, Demi się uśmiechnęła i wyszła z garderoby w poszukiwaniu jakiegoś typa z ekipy.
- No jasne. – odparła Ada i po tym nie było z nimi kontaktu, bo Ada zaczęła wypytywać Nicka o grę na fortepianie i zatonęli w swoim świecie.
- A Tobie się podobało . ? – zwrócił się Joe do mnie.
- No jasne. – odparłam.
- Dla niej podoba się wszystko co jest związane z muzyką. – zachichotała Nat.
- Bardzo zabawne wiesz. – odszczeknęłam się.
- Interesujesz się muzyką . ? – zapytał Kevin.
- Trochę. – uśmiechnęłam się.
- A grasz na czymś ,  śpiewasz . ? – wtrącił Joe.
- Nie umiem śpiewać, a gram na fortepianie, gitarze i amatorsko na perkusji.
- Weź ! – krzyknęła Nat. – Przecież Ty masz świetny głos.
- Nie pomagasz . ! – odburknęłam. Nie lubię się chwalić, więc nie opowiadam o swoich talentach.
- A więc śpiewasz . ? – zapytał Joe.
- Tak śpiewam. – odparłam.
- A zaśpiewasz coś . ?
- Absolutnie ! Zapomnij ! – krzyknęłam i wtedy powróciła Demi z dziwną minął.


JEEESTEM !
Ale nie wiem czy ktoś to czyta, więc wpisy są rzadko.
Tak się nawet zastanawiam nad zawieszeniem bloga..
Co sądzicie . ?

sobota, 12 listopada 2011

Konceert Deeemi ; D

Rozdział ósmy

Noc była niesamowita. Rozmawiałyśmy z dziewczynami o propozycji Demi no i o koncercie, który ma być już dzisiaj o 20. Ustaliłyśmy, że idziemy dzisiaj do fryzjera. Natalia powiedziała nam, że jesteśmy już zapisane u jej fryzjera, który, co nas ucieszyło, mówi po angielsku. O 10 wyszłyśmy z domu i znalazłyśmy budynek, którego szukałyśmy. Salon fryzjerski był duży i bardzo ładny. Wszystko było nowe i chyba najlepsze. Dziewczynami zajęły się jakieś młode laski, a mną sam szef – Paul. Mam długie, czarne włosy, które są poniszczone od suszenia i ciągłego prostowania. Paul pytał mnie o chcę z nimi zrobić, ale nie miałam pojęcia i powiedziałam, że zdaje się na niego. Nie miał nic przeciwko, zakrył lustro i zabrał się do pracy. Po dwóch godzinach byłam wolna, dziewczyny po godzinie już na mnie czekały. Ada miała włosy do pasa, a wyszła z włosami do łokcia w tym samym kolorze, czyli czekoladowym brązie. Wyglądała świetnie. Natomiast Nat włosy miała do łopatek i koloru rudego. Z salonu wyszła z lewej strony dłuższymi, a z prawej krótszymi i cieniowanymi nadal w kolorze rudym. Wyglądała mega. Ze mną mistrz zrobił najwięcej. Nie miałam przedziałka, grzywka była ścięta na ukos , a włosy do łopatek były stopniowane i jeszcze bardziej czarne niż miałam, po postu węgiel.
- Wyglądasz zajebiście. – krzyknęły dziewczyny. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i rzuciłam się Paul’owi na szyję. Zdziwiło nas to, że nie wziął od nas kasy. Powiedział, że to na koszt firmy. Dałyśmy mu buziaka w policzek i wyszłyśmy zadowolone z salonu. Do domu wróciłyśmy na 14 . Na obiad Natalia zamówiła pizze, bo nie chciało się jej nic robić.
- Dziewczyny wyglądacie inaczej , zaskakująco ślicznie. – powiedziała.
- Dzięki. – krzyknęłyśmy wstając do stołu.
Pozmywałyśmy i poszłyśmy do pokoju się ogarnąć. Namalowane, ubrane z wyprostowanymi włosami weszłyśmy do salonu, gdzie siedział Marek z Natalia.
- Co ja powiem waszym mamą . ? – zapytał Marek śmiejąc się.
- Aż tak źle . ? – zapytałam.
- Gorzej. – odparł. Miny nam zrzedły. – Wyglądacie świetnie. – dodał widząc nasze miny.
- Dzięki. – powiedziała Ada. Szczerzyłyśmy się tak, że szok, gdy nagle dostałam esa od Dem.
‘Wysłałam po Was samochód, powinien już być pod domem, więc wychodźcie pomału.’
- Nie uwierzycie jak wam coś powiem. – zaczęłam Zaczęli się dopytywać o co chodzi. – Demi wysłała po nas limuzynę. – zakończyłam.
- No tam Wam zazdroszczę. – mówiła Natalia.
- Szkoda, że nie jedziecie z nami. – powiedziała Nat.
- Niestety, taka kolej rzeczy. Ale wy bawcie się dobrze. – zakończył Marek. Marek i Natalia przepraszali Demi, że nie mogę przyjechać, ale to ze wzglądu na ciążę Nat, która musi się teraz oszczędzać.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy. Pod domem naszym oczom ukazała się czarna, błyszcząca limuzyna i szofer, który zawiózł nas pod halę i wpuścił do środka od tyłu abyśmy uniknęły chaosu.
- Cześć Demi. – przywitałyśmy się. Dziewczyna wytrzeszczała na nas oczy.
- Cześć. Wyglądacie. Łaaaał. Brakuje mi słów. – powiedziała. Zaczęłyśmy się śmiać. Demi przedstawiła nas jej zespołowi i kilku osobom, do których miałyśmy się zwracać jakbyśmy czegoś potrzebowały.
- A teraz przedstawię Was, trójce moich przyjaciół. – powiedziała nagle, gdy wchodziłyśmy do jej garderoby, bo do koncertu zostało jeszcze 30 minut. – Chłopacy , to są właśnie te 3 dziewczyny, o których Wam mówiłam. Iga , Ada i Nat. – myślałam, że padnę i dziewczyny też. Naszym oczom ukazali się bracia Jonas. – Dziewczyny, a to Joe, Kevin i Nick.
- Cześć ! Jestem Iga, a to Ada i Nat. – powtórzyłam po angielsku po Demi. Tak wypadało. A mówiłam ja, bo dziewczyny jeszcze nie były w stanie. Powtórka z rozrywki.
- Cześć ! Jestem Joe. A to moi bracia – Kevin i Nick. – powiedział chłopak o czekoladowych oczach.
Po 15 minutach kiedy dziewczyny przywykły do sytuacji i chłopacy zrozumieli, że jesteśmy normalnymi dziewczynami, a nie głupimi fankami gadaliśmy ze sobą jak dobrzy znajomi. Oni byli tacy jak Demi. Nie chwalili się sławą, nie wywyższali się. Po prostu normalni nastolatkowi. Byśmy gadali tak bez końca gdy wszedł jakiś chłopak chyba Jack i powiedział, że koncert czas zacząć. Poszłyśmy pod scenę. Przy windzie, Demi powiedziała:
- Trzymajcie kciuki.
Dałyśmy jej buziaka, ale braciszkowie Jonas spojrzeli się na nas dziwnie, więc im też dałyśmy i poszłyśmy na swoje miejsca, a bracia zostali tam, gdzie stali czekając na swoją kolej. Wtedy winda wjechała na scenę i zaczął się koncert..



Czeeeeeeeeść ; D
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale byłam chora i tak jakoś wyszło. ; /
Mam nadzieję, że wam się będzie podobało.. ; D

piątek, 4 listopada 2011

Ciekawa propozycja..

Rozdział siódmy

Wróciłyśmy z zakupów ok. 20 . Humorek nam dopisywał.. Każda z nas kupiła sobie sukienkę, taka ‘mmm’ na koncert Demi. Jako jej prywatni goście musimy się prezentować. Po ogarnięciu się, zrobiłyśmy sobie kolację i włączyłyśmy film na DVD. Tak siedząc, jedząc i oglądając, nie usłyszałyśmy jak do domu wrócił Marek. Wystraszył nas niesamowicie za co dostał od czterech kobiet z poduszki. Nie był zadowolony, ale musiał cierpieć. Zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Nudziło nam się, więc padł pomysł ‘poker’. Gra była zawzięta. Graliśmy na zapałki i dobrze mi szło. Miałam najwięcej zapałek, a Marek został z długiem. Było zabawnie. Nie zorientowaliśmy się, kiedy wybiła północ. Uznaliśmy, że czas najwyższy iść spać. Położyłyśmy się do łóżek i niemal od razu zasnęłyśmy..
5.07.2009r. – nowy dzień, nowe propozycje.
Wstałyśmy ok. 11 . Zjadłyśmy śniadanie same, bo w domu nikogo już nie było, tylko na stole leżała kartka. ‘Poszliśmy do pracy, później mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia. Będziemy późno. Nie czekajcie z kolacją. Całujemy. Natalia i Marek’. Po wszystkich porannych sprawach ubrałyśmy się i poszłyśmy do Demi, która dobija się do nas od rana.
Hotel. Pięciogwiazdkowy. Zajebisty. Weszłyśmy do środka i w recepcji zapytałyśmy gdzie znajdziemy pokój panny Lovato. Miły chłopak i całkiem przystojny zaprowadził nas do jej pokoju. Zapukałyśmy i otworzyła nam nie ogarnięta Demi.
- Co jest z Tobą . ? – zapytałam śmiejąc się.
- Bardzo zabawne, nie było was bardzo długo, więc poszłam jeszcze spać, a teraz jestem w totalnym nieładzie i mam nadziej, że mi pomożecie. – odparła zaspana.
- Jasne leć się umyć, my przygotujemy Ci ubrania. – powiedziałam.
- I kosmetyki. – dodała Ada.
- I pomyślimy nad fryzura. – zakończyła Nat.
Wybrałyśmy jej rurki, bluzkę fioletową z krótkim rękawem i takim normalnym dekoltem a na to szary sweterek i fioletowe szpilki. Makijaż miał być szary z odcieniami fioletu, a włosy wyprostowane, natapirowane i zostawione w nieładzie. Gdy Demi wyszła z łazienki zabrałyśmy się za nią i zrobiłyśmy na bóstwo. Wyglądała świetnie, później doprowadziłyśmy siebie do podobnego stanu i padło pytanie Ady:
- No to co robimy. ?
- Jedziemy na moja próbę, która kończy się o 14, później jestem uległa na wasze propozycje. – odparła Demi.
- Na Twoją próbę. ŁAAAAAAAAŁ ! – krzyknęłam.
- No mega, będziemy na próbie gwiazdy, a później jej koncert. Nasze najlepsze wakacje. – odparła Nat.
- To jeszcze nie koniec. Mam dla was propozycję. W Berlinie jestem jeszcze trzy dni, później już wracam do Stanów, a wiem, że wy macie zamiar być tu do końca lipca, ale wasze wakacje kończą się 31 sierpnia prawda. ?
- Prawda. – odparłam.
- A do czego zmierzasz. ? -  zapytała Ada
- Jeśli nie macie nic przeciwko i jeśli nie macie żadnych planów na resztę wakacji, chcę was zabrać ze sobą do Stanów. Tam poznacie co to znaczy życie gwiazdy z Hollywood.
- Yyyy. Brakuje mi słow. Nie wiem co powiedzieć. Dziewczyny . ? – wyjąkałam.
Ale one też się nie odezwały.
- Czyli biorę to za wasze potwierdzenie. – śmiała się Demi.
- Ale serio . ? Mogłabyś . ? – Zapytała Ada.
- No jasne ! Jeszcze nigdy nie miałam takich przyjaciółek. – odparła dziewczyna.
- To my jesteśmy na MEGA tak , ale nasi rodzice. – odpowiedziałam.
To też nie problem. Lecimy za trzy dni do Polski, ja tam daje jakiś mały koncert, później objeździmy waszych rodziców, pokujecie rzeczy i lecimy na podbój Stanów. Z tego szczęścia i zaskoczenia nie wiedziałyśmy co powiedzieć, więc rzuciłyśmy się Demi na szyję..


Napisałam. ^^
Z wielkim trudem ale jest.
Piszcie jak wam się podoba ; DD

środa, 2 listopada 2011

Niespodzianka na imprezie.. ; DD

Rozdział szósty

Idąc przez Berlin nie raz słyszałyśmy gwizdy i komentarze – wszystkie miłe i podbudowujące. Jeden, który nas bardzo zaskoczył był nie w tym języku, w którym się spodziewałyśmy, a brzmiał ‘You are beautiful / Jesteście piękne’ . Odwróciłyśmy się i krzyknęłyśmy ‘Thank you’ . Zmieszany chłopak tylko się uśmiechnął i tyle go widziałyśmy. Zaszłyśmy pod ‘Geburtstagsklub’ . Podobno są tu świetne imprezy, a ludzi nie brakuje. Kolejka była zajebista, ale Demi powiedziała, że ona ma tu wtyki, więc nie ma problemu. Podeszła do jednego z rosłych ochroniarzy pokazała kertę stałego klienta i wskazała na nas, mówiąc, że jesteśmy z nią. Weszłyśmy bez problemu.:
- Łooooł, a niby taka spokojna gwiazda z Hollywood. – powiedziała Ada.
- Uwierz mi moja droga, w Hollywood nie można być spokojną gwiazdą. – wyszczerzyła zęby Demi i podeszła do baru.
Zamówiłyśmy po drinku, gdyż Demi miała już do tego prawo, nam zostało jeszcze kilka miesięcy, no ale z taką osobą jak ona, miałyśmy nagięte prawa. Ok. godziny 22 zabawa się rozkręciła, więc ruszyłyśmy na parkiet. Przewijałyśmy się przez różnych ludzi. Poznałam jakiegoś Michała, Ada – Marcina, Nat – Łukasza, a Demi – Kubę. O dziwo chłopacy byli Polakami, ale każdy znał angielski. O ich polszczyźnie dowiedziałyśmy się przypadkiem. Każda z nas przy nich rozmawiała po angielsku, więc oni nie mieli o niczym pojęcia i by tak zostało, gdyby Michał nie powiedział do Marcina:
- Ale szczęście. Zajebiste laski i normalne, nie szukające chłopaka, aby je przeleciał. – Każda z nas starała się nie roześmiać, żeby usłyszeć ciąg dalszy.
- Są świetne tylko lipa, że nie z Polski. – odparł chłopak.
- Nie można mieć wszystkiego. – dołączył Kuba.
- A szkoda. – zaśmiał się Łukasz.
Nie wytrzymałyśmy. Przetłumaczyłam Demi ich rozmowę i powiedziałam do chłopaków już po Polsku.:
- Dziękujemy za komplementy. Też jesteście zajebiści i widzicie jednak można poznać kogoś z tego samego kraju za granicą.
Zdębieli , nie wiedzieli co powiedzieć. Porobili się czerwoni, a my śmiałyśmy się cały czas. Kiedy ich szok minął zaproponowali nam po drinku. Usiedliśmy przy naszym stoliku i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że chłopacy są z również z Gdańska i maja po 18 lat, więc nie wiele nas różni. Wymieniliśmy się numerami i ustaliliśmy kto do kiedy zostaje. Ja z dziewczynami do końca lipca, a oni za tydzień już wracają, ale umowa była taka, że spiszemy się jak wszyscy będziemy w Gdańsku. Pożegnałyśmy się z nimi i wyszłyśmy z klubu, kierując się w stronę domu.
- Byli świetni. Fajnie będzie mieć takich kumpli. – powiedziała Ada, oczywiście po angielsku.
- No git. Nie spodziewałam się, że tak się stanie. – odparła Nat.
- Widzicie jaki ten świat jest mały. – dodała Demi.
- Haaa . Może być interesująco. – krzyknęłam i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
Do domu wróciłyśmy o 4. Każda po cichu się umyła, wskoczyła w piżamę. Demi położyła się ze mną i pogrążyłyśmy się w głębokim śnie..
Wstałyśmy o 12. W kuchni zrobiłyśmy śniadanie i usiadłyśmy przed TV. Ok. 14 do domu wróciła Natalia. Opowiedziałyśmy jej o dyskotece i o tym co się działo.:
- Wy to macie jakieś szczęście do tych ludzi. Najpierw wielka gwiazda, teraz Polacy i to nawet z tego samego miasta w Niemczech. No tak, ale co się dziwić, głupi zawsze ma szczęście. – śmiała się z nas i to w głos.
Po tej rozmowie, czyli tak ok. 16 Natalia zaproponowała nam zakupy i obiad na mieście. Nie miałyśmy nic przeciwko. Demi nie mogła iść z nami, bo miała próbę przed koncertem, który był za dwa dni i na który byłyśmy zaproszone jako jej prywatni goście. Byłyśmy wszystkie z tego powodu w wniebowzięte. Odwiozłyśmy Demi pod halę prób, a same udałyśmy się na spore zakupy, do naszego ulubionego centrum..


Jeeeeest ! Napisałam ; DD Taki chyba, może w miarę. XD
Mam nadzieję, że wam się spodoba. ^^
Muuaaaa ludzie ; *

wtorek, 1 listopada 2011

Szok - ostatnia osoba, której się spodziewałam..

Rozdział piąty

Zaraz po powrocie z kolacji wszyscy poszliśmy spać, bo ledwie ciągaliśmy za sobą nogi.
03.07.2009r. – początek nowego życia.
Po przebudzeniu usłyszałam wybiła właśnie 10 w RadiuZET. Wstałam z łóżka, (dziewczyny jeszcze spały) i poszłam do kuchni. Ciągnął mnie tam niesamowity zapach.
- Dzieleń dobry ! – weszłam z uśmiechem.
- Cześć mała ! – odparła Natalia. – Co Ty tu robisz tak wcześnie . ?
- Yyy. Wstałam, bo poczułam piękny zapach i zdziwiłam się, że tu Zetka działa. – odparłam.
- Też byliśmy w szoku, ale jak działa to się słucha i nie narzeka.
- Fakt . Masz racje. A tak w ogóle to co tak pachnie . ? – zapytałam z rozmarzeniem.
- Robię zapiekankę. Mam nadzieję, że będzie wam smakować. Za 10 minut będzie gotowa, więc, leć, budź dziewczyny i przychodźcie jeść.
- Natalia jeśli będziesz nas tak rozpieszczać to jeszcze poczujemy się jak w raju. – odparłam śmiejąc się i poszłam obudzić dziewczyny.
Po zjedzeniu zapiekanki i ogarnięciu się, postanowiłyśmy wyjść na miasto. Obrałyśmy jeden kierunek Centrum Handlowe. Po długiej drodze metrem i małym spacerze doszłyśmy.
Arkaden na Potsdamer Platz – zobaczyłyśmy to logo i z uśmiechami na twarzy weszłyśmy do raju.
Weszłyśmy do jakiegoś butiku i oglądałyśmy ubrania, gdy nagle poczułam, że ktoś uderzył mnie w ramię:
- I'm sorry, I did not notice you. I really did not want to hit you. Do you speak English ? – powiedziała brunetka skrywająca się pod ciemnymi okularami. Wydawała się znajoma. Jakbym ją gdzieś widziała. Ten głos, ten styl.
- Yes, I speak English. I really do not matter. – odpowiedziałam i wtedy zdałam sobie sprawę kto to jest. Zaczęłam po angielsku:
- Przepraszam, mam wrażenie, że skądś panią znam.
- Możliwe, że gdzieś mnie widziałaś, ale ja Cię raczej nie kojarzę. – odparła.
Dziewczyny buszowały po sklepie, a ja zaczęłam pamiętając, że mój angielski nie jest jeszcze najlepszy, że mogę popełniać błędy i się jąkać.
- Dobrze panno Lovato jestem pewna, że widziałam panią w filmach i serialach angielskich, a także, że mam pani płytę w domu. I musi pani wiedzieć, że te okulary, nie maskują głosu i stylu. – odwróciłam się i już miałam odejść, gdy nagle usłyszałam.
- Czekaj ! Po pierwsze nie mów do mnie pani i tak w ogóle nie jesteś taka jak wszystkie fanki. Nie rzucasz się na mnie i nie krzyczysz.
Chciała jeszcze coś dodać, gdy jej przerwałam.
- Owszem jestem inna. Jestem Twoją fanką, ale pamiętam, że jesteś człowiekiem i chcesz żyć normalnie. Dla mnie jesteś dziewczyną normalną i nie zamierzam Cię atakować. – na te słowa obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- To może zaczniemy od początku. Cześć, jestem Demi.
- Cześć a ja Iga.
- Nie jesteś stąd prawda. ? – zapytała.
- Nie. Jestem z Polski. Z przyjaciółkami przyjechałyśmy tu na wakacje.
- Mogę je poznać.
- Jasne. Chodź.
Poszłyśmy szukać dziewczyn. Znalazłyśmy je przy stoisku z butami.
- Ej laaski ! – zaczęłam krzyczeć po polsku. Odwróciły się w moją stronę i zdębiały. – Dobra dziewczyny, luuuz. Wiecie jak jest . A tak ogólnie dziewczyny to jest Demi. Demi a to jest Ada i Nat. – powiedziałam już po angielsku. Dziewczyny się przywitały i po pięciu minutach gadałyśmy ze sobą jak dobre kumpele. Demi okazała się zajebista, normalną dziewczyną, a nie jakąś wielką gwiazdą, widzącą tylko własny czubek nosa. Wybiła 14 i Ada zaczęła:
- Musimy już się chyba zbierać nie . ? Demi idziesz z nami . ?
- Wiecie co bardzo chętnie z wami pójdę. Dzisiaj mam wolne i nie mam żadnych prób, więc idę.
- To super. Więc teraz idziemy do nas, a wieczorem może jakaś impreza. ? – zapytałam.
- No pewnie ! – zgodziły się wszystkie i ruszyłyśmy obładowane torbami.
Do domu dotarłyśmy na 15. Jednak nikogo tam nie było. Leżała tylko kartka od Natalii ‘Poszłam do lekarza, w domu będę na 16. Nat.’ . Miałyśmy jeszcze godzinę, na zrobienie obiadu, bo z zapiekanki nie zostało nic. Demi siedziała przy stole, Ada kroiła sałatkę, Nat obierała ziemniaki, a ja smażyłam już schabowe. Wybiła 16, do domu weszła Natalia, a my już kończyłyśmy ustawiać naczynia na stole.
- Jak tu ładnie pachnie. – usłyszałyśmy z korytarza.
- Chodź, chodź, bo wystygnie. – powiedziała Ada.
- Dzisiaj mamy jeszcze jednego gościa na obiedzie. – dodała Nat. Nasza druga Natalia weszła do kuchni i też się trochę zdziwiła.
- Hi my name is Demi. Sorry for the inconvenience, but the girl I met just by chance today and invited me.( Cześć mam na imię Demi. Przepraszam za kłopot, ale dziewczyny poznałam dziś tak przypadkiem i mnie zaprosiły.) – zaczęła Demi.
- Hi. There is no trouble. I was surprised, but because you're known as a star, and now sitting at our table. You know, girls are also friends of mine. And so after that, I'm Natalie. (Cześć. Nie ma żadnego kłopotu. Byłam zaskoczona, bo jednak jesteś znana jako gwiazda, a dziś siedzisz przy naszym stole. Wiesz, znajomi dziewczyn są tez moimi. A tak po za tym jestem Natalia.) – odpowiedziała.
Po tej krótkiej wymianie zdań i zaskoczeń usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść obiad, gdy do domu wszedł Marek. Natalia wstała i poszła od razu mu wytłumaczyć co się dzieje, żeby nie był zaskoczony tak jak i ona. Marek wszedł do kuchni , podszedł do Demi i powiedział:
- Hi, I'm Mark.
- Hi, I’m Demi.
Po zjedzeniu obiadu i sprzątnięciu stołu poszłyśmy przygotować się na wieczorne wyjście. Umalowane, uczesane, w nowych kieckach i butach weszłyśmy do kuchni, powiedzieć o naszych planach.
- Wooooooow. – powiedział Marek, uśmiechając się od ucha do ucha. – Meldunek złożony, wróćcie nad ranem. – usłyszałyśmy, mimo, że żadna się jeszcze nie odezwała. Każda dała mu buziaka w policzek i zadowolone wyszłyśmy na podbicie Berlina.


Miał być dłuższy, więc jest . ; DD
Nie wiem jak mi wyszedł, pewnie jak zwykle nie za ciekawie. Może teraz, gdy już poznały Demi coś zacznie się dziać. Zobaczymy w przyszłości..
BUUUZIAKI CZYTAJĄCYM ; *

sobota, 29 października 2011

Tego się nikt nie spodziewał..

Rozdział czwarty

Marek i Natalia zaprowadzili nas do miłego baru niedaleko ich domu. Właścicielem lokalu było dziwo Polak, więc problemu z porozumieniem nie było żadnego. Wiedziałyśmy z dziewczynami, gdzie będziemy chodzić na jedzenie. Zjedliśmy kolację, gadając o ostatnim roku. Marek pytał nas co u nas słychać jak szkoła i Wgl. Było świetnie. Ok. 22 wróciliśmy do domu. Z dziewczynami przeprałyśmy się w piżamy i padłyśmy na swoje łóżka. Sen ogarnął nas od razu.
2.07.2009r. – zaczął się prawdziwy pobyt w Berlinie.
Rano, a w sumie nie tak rano bo wybiła 11 obudziłyśmy się wypoczęte i głodne. Wstałyśmy, umyłyśmy się i z grubsza ogarnęłyśmy.
- Trzeba iść zrobić jakieś śniadanko. – rzekła Ada.
- No to goooł laski, bo nas noc zastanie. – odpowiedziałam.
Pokazały mi języki i poszłyśmy do kuchni. Ku naszemu zdziwieniu, na stole stały kanapki, herbaty, a na patelni smażyła się jajecznica. Z wytrzeszczonymi oczami wpatrywałyśmy się w Marka.
- No co . ? Za wasze miny to jest pierwszy i ostatni raz. – udał obrażonego.
- Ale my przecież nic nie mówimy. – odpowiedziała Nat.
- Jesteśmy po prostu miło zaskoczone. – dopowiedziała Ada.
- Miło jest zobaczyć gotującego faceta. – zakończyłam.
- Się nie podlizujcie, bo nie każdy ranek będzie taki. Jutro już idę do pracy. No ale dość gadania. – powiedział nakładając nam jedzenia. – Widzę jak wam ślinka cieknie.
- A żebyś wiedział. – powiedziałyśmy we trzy i zaczęłyśmy się śmiać.
Po jedzeniu sprzątnęłyśmy ze stołu, a Marek pytał nas jak się spało i co chcemy robić.
- To może oprowadź nas trochę, żebyśmy wiedziały mniej więcej co gdzie jest i nie błądziły jak Cię nie będzie. – podpowiedziała Ada. Przytaknęłyśmy.
Marek zabrał nas do pobliskich sklepów, parków. Pokazał nam największe centrum handlowe w Berlinie. Każda wiedziała, że będziemy tam nie raz. Widziałyśmy też Bramę Brandenburską i wiele innych zabytków berlińskich.
Po powrocie do domu lgnęłyśmy się przed TV i zaczęłyśmy oglądać jakiś film.
Gdy nagle wparowała Natalia – dziewczyna Marka i oznajmiła nam wszystkim, że jest w ciąży. Tego nikt się nie spodziewał.
- Jeszcze nigdy nie wiedziałam go tak szczęśliwego, a głosu mamy nie słyszałam tak uradowanego od wiadomości, że zostałam laureatką w trzech konkursach w gimnazjum. – powiedziała Ada, kiedy Marek rozmawiał z jej mamą przez telefon.
Atmosfera w tym domu była niesamowita. Cała nasza piątka z uśmiechami na twarzach, nastrój wszystkim się udzielał. Siedzieliśmy jedząc popcorn, gdy Marek wyskoczył z tekstem:
- Z tej okazji idziemy dzisiaj też na kolacje.
- Okeeeeeeeeeej. – zaczęłyśmy się cieszyć na co Marek wybuchnął śmiechem.
Poszłyśmy do pokoju ubrać się, namalować, po upływie 15 minut poszłyśmy uczcić ciążę Natalii..


Haaaaaaaaa !! Fajnie, musiałam to urozmaicić, bo trochę było nudno. XD
Do następneeego ; **
; D

piątek, 28 października 2011

Początek czegoś nowego.. ; DD

Rozdział trzeci

Nareszcie ! Wybiła właśnie 17.00 . Do Niemiec dojechałyśmy z dwugodzinnym opóźnieniem. Na dworcu czekał na nas Marek – 27. letni brat Ady. Był to wysoki, wysportowany chłopak. Ja znałam Marka z czasów dzieciństwa. Kiedy miał on 18 lat i nienawidził kiedy z Adą i Natką do niego przychodziłyśmy. Z opowiadań Ady, Marek zmienił się bardzo. Był miły, opiekuńczy i odpowiedzialny, dlatego rodzice pozwolili nam jechać. W sumie za kilka miesięcy będziemy pełnoletnie, więc to też swoje robiło. Marek przywitał się z nami i zaczął opowiadać co zamierza nam pokazać, abyśmy spokojnie same mogły poruszać się po mieście. Kiedy zajechałyśmy do domu Marka, przeżyłyśmy szok. Panował tam niesamowity porządek. Chłopak chyba wiedział o co chodzi, bo od razu się odezwał:
- Ej, no laski nie patrzcie tak. Była tu wczoraj moja dziewczyna i jak zobaczyła syf, który tu panował to powiedziała, że nie mogę was tu przyjąć i zaczęła sprzątać. Bez awantury się nie obyło. Natalię poznacie dzisiaj wieczorem. Naprawdę miła dziewczyna. To ona naprowadziła mnie na dobrą drogę. – wybuchneliśmy wszyscy śmiechem. Pierwsza odezwała się Ada:
- Nie mogę doczekać się spotkania z dziewczyną, dzięki której mój braciszek stał się normalny. – chłopak pokazał jej język, a ona nie była mu dłużna.
Po tych wszystkich przekomarzaniach i śmiechach Marek zaprowadził nas do naszego pokoju i zostawił, abyśmy mogły dojść do siebie po podróży.
- Dziewczyny to będą najlepsze wakacje w naszym życiu. – powiedziałam.
- Też tak uważam. Będą inne niż wszystkie dotychczas. – odpowiedziała mi Nat.
- Jaaaaaaaaa. ! Laski , nawet nie wiecie jak się cieszę, że tu jestem. Tak bez rodziców. Normalnie życie jak w Madrycie. – krzyczała Ada.
- Chyba raczej w Berlinie. – odpowiedziałam.
Zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Wstałam i poszłam się wykąpać, później to samo zrobiły dziewczyny. Kończyłyśmy malować sobie paznokcie, gdy do pokoju wparował Marek.
- Ejj . Puka sięęę . – zaczęłyśmy się drzeć.
- Co by było gdybyśmy był nagie. ? – spytałam.
- Było by interesująco. – zaczął się śmiać, a my do niego dołączyłyśmy. Śmieliśmy się tak z minutę, kiedy Marek wstał i powiedział.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić.  – Do pokoju weszła dziewczyna, ok. 167cm wzrostu dziewczyna. – To jest właśnie Natalia. Moje bóstwo. – Gdy to powiedział, laska trzepnęła go po głowie i powiedziała do nas:
- Cześć. Jestem Nat. No i jestem jego dziewczyną, więc będziemy się często widywać. Mam nadzieję, że się jakoś zagadamy i będzie fajnie.
Przedstawiłyśmy się po kolei. Najdłużej Nat gadała z Adą. No, bo w końcu to jej bart. Ale po jakiś 30 minutach siedziałyśmy wszystkie i rozmawiałyśmy jak dobre kumpele. Ok. godziny 19 przyszedł Marek i powiedział, że idziemy jeszcze na miasto. Byłyśmy strasznie zmęczone, ale nie miałyśmy nic przeciwko. Ubraliśmy się wszyscy i wyszliśmy. Takim miłym akcentem rozpoczynając nasz piękny miesiąc w Berlinie..


Czeeeeeść ; DD
zmieniłam formę pisania. Nie pasowało mi zbytnio smarowanie tego w trzeciej osobie. Przerzucam się na pierwszą. ; )
Chyba całkiem dobrze mi poszło, ale zdanie należy do was. ; D
Dzięęęki tym którzy to czytają ; **

czwartek, 27 października 2011

Nareszcie się doczekałam ; D

Rozdział drugi

01.07.2009r.
Budzik. Wybiła właśnie 5.00. ‘Mam dwie godziny’ – pomyślała Iga, wstając z łóżka. Poszła do łazienki, wzięła kąpiel, ubrała się, namalowała i związała włosy. Zeszła na dół, gdzie czekała na nią mama ze śniadaniem a tata z kopertą.
- Czeeeeeeeść Wam ! – przywitała się Iga. Rodzice jej odpowiedzieli.
- Masz córcia. Twoja kasa. – powiedział tata.
- Dziękuję , dziękuję !! – zaczęła krzyczeć dziewczyna.
Usiadła i zaczęła jeść swoją porcję płatek, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła odtworzyć a w nich stały Ada i Nat – dwie najlepsze przyjaciółki Igi, z którymi jechała do Berlina.
- Dzień dobry. – przywitały się.
- Cześć dziewczyny. – krzyknął tata i zniknął na górze.
- Sieeema ! – powiedziała Iga.
- Joooł ! – zaczęła Ada.
- To co ja kończę śniadanie i jedziemy.
- No jasne. Czekamy tylko na Ciebie obżartuchu.
Dziewczyny wybuchnęły głośnym śmiechem. Po jakiś 5 minutach Iga krzyknęła:
- Tato zawieziesz nas n ten dworzec . ?
- Już idę. – powiedział tata.
I nagle po schodach zbiegł Michał. Przytulił się do dziewczyny i powiedział:
- Będę za Tobą tęsknił.
- Ja za Tobą też łobuzie. Ale za miesiąc się zobaczymy. Obiecuje, że cos Ci przywiozę.
- Dziękuję. Koooocham Cię siooostra ! – zaczął krzyczeć mały.
Iga pożegnała się z bratek i mamą, a następnie z dziewczynami i tatą poszły do samochodu. Zajechały na dworzec, wsiadły do pociągu, pożegnały się z tatą Igi i ruszyły.
- Czeka nas ośmiogodzinna podróż w tym oto wagonie. – pomyślały dziewczyny już w półśnie.


Nie bardzo podoba mi się rozdział. Wgl jest jakiś taki krótki i nijaki. Nie miałam za bardzo czasu go pisać, bo dziś byłam u lekarza. Może następny będzie lepszy..

POOZDRAAWIAM WAS ; **

środa, 26 października 2011

OGŁOSZENIE !!

Czeeeść ludzie !!
Jestem tu nowa i dopiero wchodzę w świat blogów. Mam nadzieję, że moje opowiadania będą się wam podobały i będą miały ręce i nogi. ; DD

POOOZDRAWAIAM WAAAS !! ; **

Początek wakacyjnej beztroski.

Rozdział pierwszy

28.06.2009r.
Nareszcie doczekałam się upragnionych wakacji – rozmyślała siedemnastoletnia Iga siedząc w swoim zielono – fioletowym pokoju i słuchając muzyki.
- Kochanie kolacja. – krzyknęła mama z dołu.
Iga mieszkała ze swoimi rodzicami (Mateuszem i Magdą), młodszym bratem Michałem i psem Stabim w jednorodzinnym domu w centrum Gdańska.
- Już idę mamo ! – odparła dziewczyna, wyłączając fobara.
Schodząc po schodach poczuła piękny aromatyczny zapach jej ulubionej lasagne.
- Mmmm skarbie!!! – podszedł Mateusz i pocałował żonę w policzek.
- Siadajcie do stołu, bo wystygnie. – pokierowała mama.
Wszyscy zaczęli zajadać się przepyszną kolacja. Jedli w ciszy. Po jakimś czasie pierwsza odezwała się mama:
- Iguś, kiedy Ty konkretnie jedziesz. ?
- Wyjeżdżamy 1 lipca mamo, a wracam 31. – Odpowiedziała dziewczyna wyprzedzając kolejne pytanie matki.
- No to ile potrzebujesz córcia co . ? – spytał tata, tym samym rozśmieszając wszystkich.
- A ile chcesz mi dać . ? – odparła.
- 20zł . ? No wiesz zet na każdy dzien. Haha .
- Bardzo zabawne tato. Chcesz, żebym ja tam umarła z pragnienia patrząc na te wystawy . ? tato pamiętaj, że to Niemcy , Berlin , a nie nasza kochana Galeria Bałtycka.
- Rzucam Ci córcia pięć stówek, bo jestem pewien, że masz jakieś oszczędności, a jestem pewien, że za dom płacić nie będziecie musiały.
Dziewczyna rzuciła mu się na szyję i pobiegła do pokoju zacząć pakować zwoje rzeczy, gdyż za 3 dni wyjeżdża z przyjaciółkami do Berlina na wakacje.
Iga zaczęła pakowanie, gdy nagle usłyszała dźwięk połączenia na skape. Dzwoniła Ada jej przyjaciółka, która była dla niej jak siostra. Dziewczyna włączyła kamerkę i podłączyła mikrofon z słuchawkami i poszła pakować się dalej.
- JOOOŁ Laska !! co tam powiesz . ? – zapytała Iga.
- Siema , siema !! chciałam się zapytać jak tam pakowanie. ? Bo dzwonił już Marek, mój kochany braciszek i pytał co i jak. – odparła Ada.
- No wiesz ja już kończę i jestem gotowa do drogi.
Po jakiejś godzinie rozmowy dziewczyny się pożegnały. Po tym Iga poszła wykąpała się, krzyknęła do rodziców – DOBRANOC ! KOCHAM WAS ! – położyła się do łóżka i od razu zasnęła.