Rozdział ósmy
Noc była niesamowita. Rozmawiałyśmy z dziewczynami o propozycji Demi no i o koncercie, który ma być już dzisiaj o 20. Ustaliłyśmy, że idziemy dzisiaj do fryzjera. Natalia powiedziała nam, że jesteśmy już zapisane u jej fryzjera, który, co nas ucieszyło, mówi po angielsku. O 10 wyszłyśmy z domu i znalazłyśmy budynek, którego szukałyśmy. Salon fryzjerski był duży i bardzo ładny. Wszystko było nowe i chyba najlepsze. Dziewczynami zajęły się jakieś młode laski, a mną sam szef – Paul. Mam długie, czarne włosy, które są poniszczone od suszenia i ciągłego prostowania. Paul pytał mnie o chcę z nimi zrobić, ale nie miałam pojęcia i powiedziałam, że zdaje się na niego. Nie miał nic przeciwko, zakrył lustro i zabrał się do pracy. Po dwóch godzinach byłam wolna, dziewczyny po godzinie już na mnie czekały. Ada miała włosy do pasa, a wyszła z włosami do łokcia w tym samym kolorze, czyli czekoladowym brązie. Wyglądała świetnie. Natomiast Nat włosy miała do łopatek i koloru rudego. Z salonu wyszła z lewej strony dłuższymi, a z prawej krótszymi i cieniowanymi nadal w kolorze rudym. Wyglądała mega. Ze mną mistrz zrobił najwięcej. Nie miałam przedziałka, grzywka była ścięta na ukos , a włosy do łopatek były stopniowane i jeszcze bardziej czarne niż miałam, po postu węgiel.
- Wyglądasz zajebiście. – krzyknęły dziewczyny. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i rzuciłam się Paul’owi na szyję. Zdziwiło nas to, że nie wziął od nas kasy. Powiedział, że to na koszt firmy. Dałyśmy mu buziaka w policzek i wyszłyśmy zadowolone z salonu. Do domu wróciłyśmy na 14 . Na obiad Natalia zamówiła pizze, bo nie chciało się jej nic robić.
- Dziewczyny wyglądacie inaczej , zaskakująco ślicznie. – powiedziała.
- Dzięki. – krzyknęłyśmy wstając do stołu.
Pozmywałyśmy i poszłyśmy do pokoju się ogarnąć. Namalowane, ubrane z wyprostowanymi włosami weszłyśmy do salonu, gdzie siedział Marek z Natalia.
- Co ja powiem waszym mamą . ? – zapytał Marek śmiejąc się.
- Aż tak źle . ? – zapytałam.
- Gorzej. – odparł. Miny nam zrzedły. – Wyglądacie świetnie. – dodał widząc nasze miny.
- Dzięki. – powiedziała Ada. Szczerzyłyśmy się tak, że szok, gdy nagle dostałam esa od Dem.
‘Wysłałam po Was samochód, powinien już być pod domem, więc wychodźcie pomału.’
- Nie uwierzycie jak wam coś powiem. – zaczęłam Zaczęli się dopytywać o co chodzi. – Demi wysłała po nas limuzynę. – zakończyłam.
- No tam Wam zazdroszczę. – mówiła Natalia.
- Szkoda, że nie jedziecie z nami. – powiedziała Nat.
- Niestety, taka kolej rzeczy. Ale wy bawcie się dobrze. – zakończył Marek. Marek i Natalia przepraszali Demi, że nie mogę przyjechać, ale to ze wzglądu na ciążę Nat, która musi się teraz oszczędzać.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy. Pod domem naszym oczom ukazała się czarna, błyszcząca limuzyna i szofer, który zawiózł nas pod halę i wpuścił do środka od tyłu abyśmy uniknęły chaosu.
- Cześć Demi. – przywitałyśmy się. Dziewczyna wytrzeszczała na nas oczy.
- Cześć. Wyglądacie. Łaaaał. Brakuje mi słów. – powiedziała. Zaczęłyśmy się śmiać. Demi przedstawiła nas jej zespołowi i kilku osobom, do których miałyśmy się zwracać jakbyśmy czegoś potrzebowały.
- A teraz przedstawię Was, trójce moich przyjaciół. – powiedziała nagle, gdy wchodziłyśmy do jej garderoby, bo do koncertu zostało jeszcze 30 minut. – Chłopacy , to są właśnie te 3 dziewczyny, o których Wam mówiłam. Iga , Ada i Nat. – myślałam, że padnę i dziewczyny też. Naszym oczom ukazali się bracia Jonas. – Dziewczyny, a to Joe, Kevin i Nick.
- Cześć ! Jestem Iga, a to Ada i Nat. – powtórzyłam po angielsku po Demi. Tak wypadało. A mówiłam ja, bo dziewczyny jeszcze nie były w stanie. Powtórka z rozrywki.
- Cześć ! Jestem Joe. A to moi bracia – Kevin i Nick. – powiedział chłopak o czekoladowych oczach.
Po 15 minutach kiedy dziewczyny przywykły do sytuacji i chłopacy zrozumieli, że jesteśmy normalnymi dziewczynami, a nie głupimi fankami gadaliśmy ze sobą jak dobrzy znajomi. Oni byli tacy jak Demi. Nie chwalili się sławą, nie wywyższali się. Po prostu normalni nastolatkowi. Byśmy gadali tak bez końca gdy wszedł jakiś chłopak chyba Jack i powiedział, że koncert czas zacząć. Poszłyśmy pod scenę. Przy windzie, Demi powiedziała:
- Trzymajcie kciuki.
Dałyśmy jej buziaka, ale braciszkowie Jonas spojrzeli się na nas dziwnie, więc im też dałyśmy i poszłyśmy na swoje miejsca, a bracia zostali tam, gdzie stali czekając na swoją kolej. Wtedy winda wjechała na scenę i zaczął się koncert..
Czeeeeeeeeść ; D
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale byłam chora i tak jakoś wyszło. ; /
Mam nadzieję, że wam się będzie podobało.. ; D